Niedziela nie jest moim ulubionym dniem tygodnia i wcale nie chodzi tu o to, że zaraz po niej następuje poniedziałek... nie lubię w niedzieli przymusu świętowania. To pewnie jest związane z moim odwiecznym problem z podporządkowaniem się - dlatego nie zostałam zuchem, ani tym bardziej harcerzem, walczyłam z fartuszkami w szkole... dlatego też mam problem z robieniem scrapów wg mapki. Walcząc z przymusem świętowania upiekłam dziś, nie wczoraj, sernik, i mnóstwo innych rzeczy też robiłam. Na fotce widać kawalątek nowego scrapa - chyba mój pierwszy tak ładnie rodzinny scrap :) i z drzewkim, czyli wszystko jak lubię.
Weekend minął domowo, bo chłopaki się mi pochorowali, ale dość przyjemnie, na zwolnionym biegu, no a jutro znów tydzień się rozpędza... a co na mecie??? ZLOT!!! :D
daj kawałek ciacha :D
OdpowiedzUsuńchoroba aleś mi smaka na noc zrobiła !!!
OdpowiedzUsuńzlot zlot zlot :D
OdpowiedzUsuńnanana
:D
mniaaaam apetyczna kawusia
OdpowiedzUsuńprzyłączam się również do bojkotu niedzielnego
świętowania:P
no, czas już na ten sernik:)podziwiam, że w końcu znalazłaś chęci i siłę:)
OdpowiedzUsuńuściski dla całej rodzinki:)papap
ajjjj jak ja rozumiem ten problem z podporządkowaniem się. też do żadnych zuchów, czy innych organizacji się nie nadawałam nigdy ;)
OdpowiedzUsuńa ciacho wygląda super :)
czyli do zobaczenia na zlocie?
pewnie do jutra nic nie zostanie co?
OdpowiedzUsuńsernik... mniam!
OdpowiedzUsuń:* :D